było już pięknie. przepraszam, za tą całą sobotę. wiem, że nie masz zielonego pojęcia o istnieniu tego bloga, ale chcę, żebyś wiedział, że gdybym była trzeźwa nie odważyłabym ci powiedzieć, że cię kocham. ba, próbuję to zrobić od pół roku, może.. może od naszego rozstania. chciałam, żebyś to wiedział, ale widać, powiedziałam ci za późno. bo ty już nic nie czujesz, prawda? jestem dla ciebie tylko byłą. irytującą, uciążliwą, rzucającą emoteksty. powiedz coś, proszę. wiem, znowu to moja wina. wiem, przepraszam, że zrobiłam ci siarę przed blokiem, krzycząc nawalona, że cię nadal kocham, po tym jebanym pół roku, że nic się nie zmieniło i że cholernie tęsknię. pamiętaj, nadzieja nigdy nie zniknie. powiedziałeś mi że zapomnę o tobie. nie zapomnę. nie odchodź, proszę, nie odchodź. kocham cię kocham cię tak bardzo mocno.
październikowe słońce grzeje mi plecy. mimo to, jest mi zimno.
choroba wróciła, czuję ją.
ciągle kłamię. jestem już uzależniona. jest cholernie, cholernie źle.
boję się powiedzieć że nie kocham, bo go zranię. wiem, mówiłam mnóstwo rzeczy.
Z zasady nie pijam na trzeźwo
Lecz nawet zasady są zmienne
Nie kalam się myślą zbereźną
Z reguły nie sypiam bezsennie
Weź z powrotem każde słowo, które powiedziałem, każde wypowiedziane do Ciebie. Bo wszystko, czego dotknę zamienia się w kamień.Więc ukryj swoje ramiona przede mną i zostaw mnie, nie mogę Cię trzymać
wraca uzależnienie od ibuprofenu. na razie mi pomaga, później będzie gorzej. muszę się z tego wydostać, bo będzie źle. tym razem, nikt mi nie pomoże. jestem sama. jestem cholernie sama. to mnie przeraża, nie wiecie jak bardzo. kurwa, pewnie i tak nikt tego nie czyta.
nienawidzę siebie.
nienawidzę swojego ciała.
wszystko czego dotykam zamienia się w kamień.
zabij mnie.
przepraszam za kłamstwa, Daniel.
jestem jebanym tchórzem.
kocham cię, Marcin.